czwartek, 12 września 2013

Rumunia 28.07-2.08.2012 - Braszów i Bran

Braszów 29-31.07.2012

No i przyszło mi się zmierzyć z Braszowem. Od początku obawiałam się tego tekstu. O Braszowie nie sposób nie wspomnieć, a równocześnie wiem, że nie opiszę go tak jak na to zasługuje. Po pierwsze, nie wiem na ile pamiętam szczegóły tego miasta. Po drugie, niestety lekko się nim rozczarowałam w związku z czym moje zachwyty będą pewnie ograniczone ;) Braszów miał być moim numerem 1 w Rumunii, ale przegrał z Sybinem i pałacem Peles. Od czego tu zacząć?

Braszów zwiedza się właściwie sam. Stare miasto nie jest bardzo rozległe, dlatego kiedy trafimy na rynek wszystko idzie jak z płatka ;) Mnie w przewodniku zainteresował Czarny Kościół, bo swoją barwę zyskał w ciekawy sposób – w wyniku okopcenia w czasie pożaru i ulica Powroźna – najwęższa uliczka Europy. W zamyśle był to korytarz Straży Pożarnej ułatwiający poruszanie się po mieście w czasie zagrożenia. Pomyślałam, że fajnie będzie zobaczyć to europejskie naj, ale niestety :( Szukałam, szukałam i nie znalazłam… Do szczęścia musiała mi wystarczyć relacja Roberta Makłowicza z tego miejsca :P Tak btw jego cykl o Rumunii jest naprawdę bardzo fajny. Filmiki oglądałam nawet dwa razy: przed podróżą i z sentymentu po ;) Jeśli ktoś ma chwilkę, oto link do odcinka o Braszowie właśnie -> klik




Zobaczyliśmy starówkę, idziemy na mury :) Dobrym wyjściem jest zrobić sobie spacer od baszty do baszty. Z każdej jest inny widok, każdy ładny. Zresztą Braszów ukazywany jest chyba najczęściej właśnie z miejscowych wzgórz, bo i tak wygląda najładniej :) Ceglane dachy prezentują się ślicznie, dlatego cierpliwie robiliśmy im zdjęcia. 



Aby zobaczyć miasto z jeszcze lepszej perspektywy, warto wyjechać na górę Tampę. Na jej szczyt poprowadzono kolejkę linową, które jest otwarta codziennie. Wcześniej warto jednak sprawdzić aktualne godziny otwarcia obiektu. My tego nie zrobiliśmy i niestety przepadła nam możliwość wyjazdu… Próbowaliśmy podejść na górę pieszo, ale niewiele z tego wyszło. Leśne ścieżki były zarośnięte, prowadziły w dość pokrętny sposób, więc musieliśmy się poddać ;)

Jeśli chcecie dobrze i tanio zjeść, nie będzie z tym problemu. Usługi w Rumunii są dużo tańsze niż w Polsce, dlatego polecam jeść za dwoje ;) Dodatkowym ekonomicznym plusem samego Braszowa są ceny taksówek (naprawdę dużo niższe niż w Polsce) a także ich ilość. Jeśli mieszkamy troszkę dalej od centrum, to w ogóle nie opłaca się chodzić pieszo, tylko brać auto ;) Ale uwaga: z postoju, lub na telefon. Te już jadące są najczęściej zajęte. Widać, że nawet miejscowi korzystają z nich bardzo chętnie.

Zamek w Bran 30.07.2012

Zamek w Bran jest przedstawiany turystom jako zamek samego Draculi czyli opisanego Wam wcześniej Włada Palownika. Historia jest trochę naciągana, bo władca spędził na zamku dosłownie jedną noc, więc miał z nim raczej niewiele wspólnego. Twierdza jest obecnie w posiadaniu prywatnego właściciela, a ten musi czerpać z niej jakiś zysk… Najlepszy czerpie się oczywiście dzięki dobrej historii, a jaka lepsza niż ta o strasznym wampirze ;)

Muszę dodać, że państwowe muzea są w Rumunii zazwyczaj bardzo tanie, a wstęp na zamek Bran już nie tak bardzo… Normalny bilet kosztuje niebagatelne 25 Lei czyli równowartość 25zł (na moje szczęście bilet studencki kosztował złotych 10)… Warto zaznaczyć, że jeśli ktoś chce zobaczyć zamek tylko z zewnątrz, to może mu się nie udać. Dookoła twierdzy znajduje się park, który skutecznie przysłania widok. Aby podejść bliżej, trzeba do niego wejść, a wcześniej oczywiście zapłacić.


Sam zamek do super-ciekawych nie należy, zwiedza się go samodzielnie, bez przewodnika. W środku znajdziemy troszkę dawnych sprzętów i uwaga (to będzie niespodziewane;P) ekspozycję o Draculi :D



Pełno wizerunków wampira możemy zobaczyć też na straganach przed bramą wejściową do zamkowego parku. Kiczu co najmniej tyle co na Krupówkach. Kto chce się zaopatrzyć w plastikowe kubki z Draculą czy straszne, skaczące pająki tutaj ma szansę ;) Jest szał :D

Podsumowując: O Bran dużo się mówi i jeśli jesteśmy w Transylwanii to szkoda byłoby tu mimo wszystko nie zajrzeć. Co do kolejnej atrakcji nie ma sporów - nie można jej ominąć :) Pałac Peles już w kolejnej notce :)


2 komentarze:

  1. Makłowicza sobie chętnie oglądnę, lubię jego programy :)
    Rzeczywiście pięknie się prezentuje Braszów "od góry".
    Fajnie musi być posiadać zamek, chciałabym tak kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może zaczniemy zbierać pieniądze na jakiś malutki zamek, co? ;)

      Usuń