poniedziałek, 12 maja 2014

Cro Trip - Szybenik i Trogir

Chorwacja -  26.04 - 3.05.2014

Dziś zabieram Was na foto spacer po dwóch małych, słodkich, 'białawych' miasteczkach, które zobaczyliśmy przejazdem w czasie drogi do Splitu. Chociaż przystanek w Szybeniku był spontaniczny (w przeciwieństwie do tego zaplanowanego w Trogirze) to bardzo cieszę się, że zajrzeliśmy na chwilkę do tego miasta :) Spędziliśmy tam dosłownie pół godziny, więc zabytkowe zakamarki poznaliśmy szybko i niestety po łebkach. Strasznie żałuję, że nie mogliśmy zostać dłużej, bo mam przeczucie, że moje zauroczenie Szybenikiem mogłyby przerodzić się w coś dużo bardziej głębszego <3 




Koronkowo :)

Kopuła i detale katedry św. Jakuba



W Trogirze mogliśmy już spędzić kilka godzin, spokojnie rozprostować nogi i zjeść obiad (z którego nikt swoją drogą nie był zadowolony:(). Podobno w czasie sezonu do miasta nie da się wjechać z powodu zbyt dużej ilości aut. Jak najbardziej jestem w stanie w to uwierzyć. W naszym przypadku nie było źle, ale chwilę odstaliśmy na moście łączącym Trogir z Ciovo - wyspą na której można bezpłatnie zaparkować. 

Trogir widziany od strony wyspy Ciovo

Uliczki Trogiru tworzą labirynt, który bardzo przypomniał mi czarnogórski Kotor. Kiedy na chwilę odłączyłam się od znajomych, naprawdę uważałam, gdzie idę, żeby za chwilę nie okazało się, że zupełnie nie wiem jak wrócić do restauracji ;) Trogirska starówka jest piękna i nie dziwne, że została wpisana na listę UNESCO. Gdyby ktoś jednak o tym fakcie zapomniał, wielki napis UNESCO zamieszczony nad wejściem na teren starego miasta na pewno mu przypomni ;) 

Pałac Cipiko




W Trogirze udało nam się zrobić też małe zakupy. Zaraz za murami starego miasta znajduje się targ, na którym można kupić wszystko co w Chorwacji mniam: wino, oliwy, miody, sery, wędliny, owoce i... coś spod lady. Jeśli dogadacie się ze sprzedającymi (tak jak nam się udało) możecie zostać zachęceni do kupienia domowej rakiji - sprzedawanej nielegalnie ;) Przed zakupami, oczywiście, test trunku dokonywany z plastikowej zakrętki. Takie lokalne zwyczaje to ja lubię! Kupowanie, próbowanie, kontakt z mieszkańcami odwiedzanego przeze mnie kraju to jest właśnie to co pozostaje jako niezwykłe wspomnienia. 

Smakołyki z trogirskiego targu

Oba miasta wspominam bardzo dobrze, ale gdybym miała wybierać jedno postawiłabym na Szybenik :) Coś mnie ciągnie, coś mnie gna do tego miejsca i kto wie, może kiedyś uda mi się tam wrócić? Chciałabym.

A które miasto Wam spodobało się bardziej? Trogir czy Szybenik? A może skupilibyście się na chorwackich łakociach? Koniecznie dajcie znać :)

4 komentarze:

  1. Też stawiam na Szybernik. Jednak w obu przypadkach jakoś tak szaro, ale taki widać urok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie umiałabym wybrać, obydwa miejsca są bardzo klimatyczne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wąskie uliczki i biały kolor robią robotę :)

      Usuń