Cro Trip - 26.04 - 3.05.2014
Kiedy dowiedziałam się, że trasa naszej podróży do Chorwacji będzie przebiegać przez Słowenię, nie mogłam opuścić takiej okazji. Po prostu musiałam namówić pozostałych na postój w jakimś słoweńskim miasteczku. Padło na Ptuj. Bo ładnie wyglądał na zdjęciach, bo nie trzeba było zjeżdżać do niego z trasy, bo jego centrum było łatwo dostępne. I tak 30 minut przerwy w podroży spędziliśmy właśnie na Słowenii. Widzieliśmy tyle co nic, ale wcale nie przeszkadzało mi to w cieszeniu się faktem, że mogę dodać kolejne państwo do grupy "tych odwiedzonych" :)
Auto zostawiliśmy zaraz koło wieży miejskiej, więc wydaje mi się, że w samym centrum. Uliczka, którą spacerowaliśmy często pojawia się na zdjęciach miasta w internecie, co może wskazywać, że moje przypuszczenia są trafne ;)
Podczas rozprostowywania nóg zauważyliśmy znak wskazujący drogę do zamku. Trasa nie wydawała się długa, więc postanowiliśmy wejść na górę. Rzeczywiście, wspinaczka po schodkach zajmuje niecałe 10 minut. Zamek nie jest specjalnie widowiskowy, ale ma jedną niepodważalną zaletę: na jego terenie znajduje się bezpłatna, zadbana toaleta ;)
W drodze na zamek
Pierwszy rzut oka na zamek
Brama zamkowa
I to już naprawdę, naprawdę wszystko co udało nam się zobaczyć. Nie odkrywałam historii Ptuja, nie zagłębiałam w to, co można w nim zobaczyć. Dojechaliśmy, trafiliśmy bez problemu do centrum miasta i po prostu odpoczęliśmy od podróży. Wiem, to wszystko mało, ale co poradzę... i tak się cieszę, że zatrzymaliśmy się na Słowenii :)
między innymi za to uwielbiam objazdówki autem, możesz robić stopy kiedy chcesz, jak często chcesz i gdzie chcesz! :D
OdpowiedzUsuńObjazdówki rządzą :D w drodze powrotnej też chciałam zatrzymać się w jakimś słoweńskim mieście, ale przespałam całą drogę przez to państwo ;D
Usuń