Muszę się do czegoś przyznać... Uwielbiam wino :) Moja sympatia do tego trunku zrodziła się na Węgrzech, w Egerze (o którym na pewno będzie szerzej w przyszłości :) Będąc tak blisko innego węgierskiego miasta słynącego z wina, stwierdziliśmy, że szkoda byłoby nie sprawdzić, czy w tej części kraju winorośle rodzą równie smaczne owoce ;) Pokombinowaliśmy z czasem i sobotnie popołudnie spędziliśmy zamiast w Bratysławie, w Sopronie czyli tytułowym bonusie :)
Sopron 6.10.2012
Jadąc do miasta, wiedzieliśmy o nim niespecjalnie dużo, głównie że słynie z wina ;) I tego właśnie chcieliśmy. Wina, wina, wina! Jego zdobycie przyświecało naszemu zwiedzaniu ;) Wchodziliśmy w boczne uliczki, szukaliśmy winiarni, ale niestety nie udało nam się kupić nic lokalnego :( Musieliśmy poprzestać na butelkowanych winach, które swoją drogą i tak były pyszne ;)
Na szczęście urok miasta wynagrodził nam brak piwniczek. Miasto zapunktowało dodatkowo wspaniałą pogodą i pełnym słońcem. Nie będę się rozpisywać o pięknie tego miejsca, bo mam nadzieję, że zdjęcia mówią same za siebie :) Polecam i żałuję, że nie mogłam spędzić tam więcej czasu...
Rzut oka na rynek z jednej...
... i z drugiej strony.
Zielone place zachęcają do relaksu...
...bo przecież nie ma to jak relaks na starówce ;)
Niektóre kamienice były kolorowe...
... inne mniej ;) Ale wszystkie na swój sposób były piękne :)
A zdobienie tej spodobało mi się najbardziej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz