Dziś zabiorę Was w małą wycieczkę po okolicach Egeru :) Jakoś ciężko mi zapomnieć o egerskim winie, dlatego znów zaczniemy od niego, a dokładniej od tego z czego pochodzi - od winorośli. Dokoła Egeru nie brakuje wzgórz na których rosną piękne i dorodne winogrona. Fajnie pokręcić się po uprawach, zobaczyć warunki w jakich dojrzewają owoce. Przy odrobienie szczęścia, w dobrym terminie zobaczymy zbiory :) Oczywiście zachęta do wycieczki obowiązuje tylko na lato ;) W zimie ogołocone wzgórza wyglądają bardzo smutno :(
W poprzednim poście wspominałam, że na terenie Egeru znajdują się baseny termalne. Korzystanie z nich to idealne wyjście dla osób, którym nie chce się opuszczać miasta. Jeśli jednak nie przepadacie za towarzystwem Pań Emerytek lub baseny są przepełnione, mam dla Was inną opcję - baseny termalne Demjen. Odkryliśmy je w czasie ostatniego wyjazdu. Co prawda znajdują się kilka kilometrów poza Egerem, ale są bardziej nowoczesne, mniej zaludnione i tańsze :) Dodatkowo wydaje mi się, że średnia wieku użytkowników jest tu niższa :D Mam jeszcze jedną zachętę do korzystania z basenów w Demjen. To co znajduje się w drodze do nich...
A mianowicie wzgórze w Egerszalok tworzące się dzięki gorącym źródłom. Nie wiem jak, ale związki wapnia pochodzące z wód termalnych osadzają się na ziemi i tworzą takie rozkoszne, białe, śmierdzące zgniłym jajem cudo :D Narazie wzgórze nie jest jeszcze dużych rozmiarów, dopiero nabiera kształtów, brak tu ścieżki przyrodniczej z porządnego zdarzenia, ale wszystko przed nim :) Woda cały czas wypływa, a osad rośnie w siłę ;)
Niestety, mimo że Egerszalok to dopiero bejbik wśród takich cudów natury, już powstał koło niego wielki hotel. Moim zdaniem przysłania urok wzgórza i nie wiem kto pozwolił na jego budowę, ale cóż... bywa i tak.
W zimie woda paruje i tworzy dodatkowy, świetny efekt :)
I to już wszystko, co mogę Wam opowiedzieć o Egerze i jego okolicach. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do odkrywania zarówno winnych smaków jak i zabytków miasta (W tym momencie wszyscy krzyczą: taaaak :D). Styczeń się jednak jeszcze nie skończył, więc w zgodzie z obietnicą w kolejnej notce dalej pozostaniemy na Węgrzech :) Do zobaczenia w Budapeszcie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz